środa, 3 lutego 2016

Z życia księgarki -

Pan Olgierd, lat około dziewięćdziesięciu, zadowolony wchodzi do księgarni i zerka na mnie spod swojego odwiecznego kapelusza na ryby.
- Dzień dobry! Zmieniła pani fryzurę - uśmiecha się, ale jego głos wyraża niechęć do wszelkich zmian, nawet tak błahych.
- Dzień dobry! Nie, skąd, tylko urosły.
- Ach, ale dobrze pani wygląda, tak ponętnie. - Drepcze do swojego działu. Wybiera nową książkę ulubionego autora. - Podobno ta jest niezwykła. Ostatnio się opuścił, tak jakby trochę stracił formę, ale ta ma być świetna. - Przed wyjściem staje, wspiera się na lasce, podnosi głowę w górę ruchem godnym antycznego aktora i mówi: - Ach, wychodzę! Ale z żalem, z jakim ogromnym żalem!

/O.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz