czwartek, 28 maja 2015

Z życia księgarki - wizyta pana śmieszka

- Dzień dobry, ma pani książki Childa? Nie wiem, jak się to wymawia... język angielski jest taki trudny... ale polski trudniejszy! Pisze się "Bolesław Prus", a czyta "Aleksander Głowacki". Hahaha!

/Olga

poniedziałek, 25 maja 2015

Z życia księgarki - nie ufaj pamięci

Ludzka pamięć jest zawodna, ludzka pamięć jest zwodnicza, przekręca rzeczywistość nawet nie o sto osiemdziesiąt stopni, lecz wywija nią na wszystkie strony, można nawet powiedzieć - przewraca nasze otoczenie na nice. Przypomnijmy ten truizm: każdemu zdarzają się pomyłki.
Praca księgarza, wymuszająca zapamiętywanie tysięcy tytułów rocznie (wraz z ich treścią, okładką, nazwiskami autorów, gatunkami, do których należą etc.) teoretycznie powinna sprzyjać poprawie pracy mózgu. Teoretycznie - w praktyce prowadzi do pomyłek.

- Dzień dobry, ma pani może książkę Murek?
- Chodzi o "Uprawę roślin południowych..."?
- Nie. Bo wie pani, byłam w innej księgarni, tam też ją mieli, ale tamta pani powiedziała, że to jest poradnik, a ja słyszałam reklamę i ona podobno napisała również powieść.

/Olga

sobota, 23 maja 2015

Z życia księgarza - obrazki słowem malowane

Upiorne Dziecko. Siedzi sobie na ławeczce naprzeciwko kasy, macha nogami i patrzy na mnie, jak zazwyczaj. Ja, jak zazwyczaj, rozkładam dostawę. Ot, kolejna sobota.
- Ty masz męża? - pyta nagle.
- Nie - odpowiadam, przyglądając się jej ze zdziwieniem.
- A dzieci? - drąży.
- Też nie. A co?
- Nic - wydmuchuje balon z gumy do żucia i uśmiecha się lekko. Wzruszam ramionami, pochylam się nad kartonem i wtedy słyszę:
- Bo lubię tak sobie myśleć, że jesteś moja.

Niech ktoś ją ode mnie zabierze, boję się jej.

/Alicja

piątek, 15 maja 2015

Jeśli jesteś klientem księgarni, pamiętaj o tym, że...

a) Nie musisz upewniać się, że znasz nazwisko autora. Khaled Hosseini czy Hala Husajn - to przecież jedno i to samo.

b) Znajomość tytułu pomaga, ale nie jest konieczna. W końcu skoro księgarz domyślił się, że Karolina Marciniak jest Katarzyną Michalak, to na pewno będzie wiedział, jaki tytuł ma ta jej książka w różowej okładce, którą ciocia pożyczyła od współlokatorki w sanatorium w Inowrocławiu i nad którą obie tak płakały, bo była niezwykle wzruszająca. W razie problemów posłużysz mu zresztą informacją, że współlokatorka cioci była ze Szczecina, a okładka mogła być zielona albo fioletowa. Ewentualnie żółta.

c) Absolutnie nie obowiązuje Cię konieczność jakiegokolwiek rozeznania w gustach czytelniczych czy znajomości alfabetu u osoby, dla której książkę kupujesz. "Mężczyzna, teraz w średnim wieku, mąż kuzynki, poznałam cztery lata temu i on wtedy chyba nosił brodę" - przecież na podstawie tak wyczerpujących informacji każdy byłby w stanie dopasować idealną pozycję książkową!

d) Domaganie się książki na cztery miesiące przed premierą nie jest niczym nagannym - bardzo Ci na niej zależy, więc niech coś wymyślą i ją sprowadzą. Inaczej stracą klienta, a Ty pójdziesz ją kupić do EMPiKu, tam przecież mają wszystko.

e) Do księgarni niekoniecznie wchodzi się po to, żeby kupić książkę - to idealne miejsce na zjedzenie posiłku, przeczekanie deszczu, doskonale rozmawia się tu przez telefon, a dzieci tak chętnie nabierają miłości do książek rozpierniczając wszystkie kolorowanki, podczas gdy Ty robisz zakupy lub zaznajesz zasłużonego odpoczynku.

f) Kiedy w księgarni mówią, że nie są punktem ksero, nie sprzedają znaczków i nie wysyłają listów, na pewno kłamią. Na wszelki więc wypadek, potrzebując rzeczonych usług, zawsze zaglądaj tam i o nie pytaj.

g) Kiedy na Twoje pytanie o obecność danego tytułu księgarz udziela odpowiedzi przeczącej, to nic nie szkodzi upewnić się, że po szóstym czy siódmym powtórzeniu pytania nie odpowie inaczej.

h) Podglądanie, co też takiego ma księgarz na ekranie komputera, jest absolutnie fascynujące, a pchanie się za kasę to najwspanialsza przyjemność świata.

i) Nawet jeśli nie planujesz nic kupić - a wręcz zwłaszcza wtedy - nie ma nic lepszego niż nostalgiczny spacer między półkami tuż przed zamknięciem księgarni. I tak wszyscy wiedzą, że godziny otwarcia są czysto umowne.

j) Nieważne, kim jesteś, co robisz i jakie jest Twoje doświadczenie życiowe - lepiej od księgarza znasz się na absolutnie wszystkim. Szczególnie na książkach.

/Alicja

poniedziałek, 11 maja 2015

Z życia księgarza - obrazki słowem malowane

- Dzień dobry, wróciłem!
Franciszek. Istotnie, nie było go dość długo i widok jego raduje moje serce niezmiernie, a radowałby je jeszcze bardziej, gdyby nie fakt, że wstałam o 5 rano i śnię na jawie.
- Czego słuchasz? - pyta Franciszek, porywając pierwszy z brzegu komiks i sadowiąc się na ulubionym stołeczku. Cholera, zazwyczaj kiedy ktoś wchodzi do księgarni, ściszam lub wyłączam katowaną aktualnie muzykę, jednak dziś każda moja myśl przed dotarciem do właściwego punktu w mózgu musi przebić się przez tysiące światów, zatem mimo obecności Franka Thom Yorke nadal oznajmia światu, że no alarms and no surprises, please.
- Mmm, piosenki takiej - mruczę.
- A o czym ona jest?
- O tym, że w życiu czasem nie ma niespodzianek - odpowiadam, zdecydowanie obok sensu.
Franciszek kiwa głową. Zamyśla się, nagle odkłada komiks, zaczyna energicznie obszukiwać kieszenie, po czym triumfalnie wyciąga z jednej z nich czekoladowe jajko Kinder.
- Ale czasem są!

/Alicja

sobota, 9 maja 2015

Obrazki z życia księgarki, czyli kilka słów o literaturze dla chłopców mających iść do komunii oraz o ich przyszłości (także tej czytelniczej)

Nadszedł piękny maj, kwitną kasztany, matury są pisane w pocie czoła, a malutkie dzieci idą do komunii. Z tej ostatniej okazji życie w księgarni zakwita jako te kasztany, objawia się w całej swojej pełni. Albo po prostu życie przenika przez drzwi do miejsca mojej pracy. Jest piękna sobota, przez szyby obserwuję poruszające się liście drzew, w nozdrza wciągam zapach książek i kawy - pięć minut odpoczynku. Patrzę na liście i myślę o syntezie światła, o przepływie światła, o Gimferrerze oraz o Wirpszy. I oto wchodzi do księgarni para. Mili ludzie, uśmiechnięci i serdeczni - wydawałoby się: klienci idealni.
- Ma pani może Trylogię?
- Niestety nie! Tylko Ogniem i mieczem. Ale mogę pokazać!
Idę do półki, mili ludzie za mną. Pokazuję, nie podoba się. Proszą jeszcze o Pana Tadeusza.
- Bo wie pani co, to ma być na komunię... jak zacznie teraz to czytać, to może do liceum skończy, prawda?
Ale poemat Mickiewicza również im się nie podoba.
- Mamy piękne wydanie Lalki - nieśmiało sugeruję wybór arcydzieła ponad innymi.
- A nie, wie pani, to ma być dla chłopca.
I nagle, pomimo ich dobrych chęci dla tego dziecka, robi mi się niezmiernie smutno.


/Olga

piątek, 8 maja 2015

Z życia księgarza - obrazki słowem malowane

Nie wiem, ile mogła mieć lat, ale siedemdziesiątka raczej już jej stuknęła. Weszła drobnymi kroczkami, pchając torbę na kółkach, w której pieczołowicie ułożone spoczywały zakupy. Podeszła prosto do standu, na którym żółciły się okładki drugiego tomu z serii "Resortowe dzieci". Sięgnęła po jeden z egzemplarzy i przekartkowała go, mamrocząc pod nosem tytuły poszczególnych rozdziałów i kiwając głową z ukontentowaniem, które zniknęło z jej oblicza, gdy zlustrowała nalepkę z ceną.
- A dlaczego to jest takie drogie?! - zapytała napastliwie, świdrując mnie czujnym spojrzeniem - Specjalnie to robicie, żeby biedni ludzie prawdy nie znali!
Uniosłam lekko brwi.
- Proszę pani, cenę wyznacza wydawnictwo. Jest zresztą nadrukowana na okładce, więc...
- Bzdury! - przerwała mi. Jej głos podniósł się parę tonów wyżej - Knują i kłamią, lewaki komunisty!.. Widzę przecież - wbiła we mnie nienawistne spojrzenie - Czerwoną gwiazdę w klapie bezczelnie nosi!
- To jest puzel, a nie gwiazdka - odpowiedziałam chłodniej nieco. Wyszłam zza biurka i podeszłam do niej, zachowując jednak bezpieczną odległość - I znaczy tyle, że jestem w bazie dawców DKMS, gdyby ktoś chory na białaczkę potrzebował szpiku.
Kobieta wyraźnie straciła rezon, ale nadal sapała z oburzeniem. Odłożyła książkę, odwróciła się i podreptała do wyjścia. W drzwiach nagle odwróciła się, na jej obliczu lśnił mściwy triumf.
- Pyskuje, a czerwone spodnie nosi, bezczelna komunistyczna gówniara!

Niniejszym zostałam zmasakrowana.

/Alicja

czwartek, 7 maja 2015

Z życia księgarza - obrazki słowem malowane

Przyjście do pracy po choćby jednym dniu wolnym zawsze owocuje dziką lataniną, porządkowaniem i układaniem całego księgarskiego świata, a jeśli w dodatku jest połączone z wcześniejszą dostawą tytułu upragnionego przez tłumy, który to tytuł trzeba ładnie wystawić i wyeksponować, latanina podnosi się o jakieś trzysta poziomów, a całość skutkuje poważnym ograniczeniem moich możliwości percepcyjno-intelektualnych. Tak właśnie było dziś.
- Dzień dobry, szukam jakiejś pamiątki komunijnej dla syna, macie coś państwo może?
- Dzień dobry, oczywiście, wszystkie tytuły są tam - półprzytomnie uniosłam głowę znad kartonów, wyciągnęłam rękę w kierunku standu, zastawionego odpowiednim asortymentem i zdrętwiałam. Zapomniałam bowiem o pewnym mało istotnym szczególe: zmieniając rano wystrój wystawki zdjęłam z niej album Andrew Loomisa "Rysowanie postaci", odłożyłam go na tenże stand właśnie i zupełnie zapomniałam przenieść w miejsce bardziej stosowne. I oto teraz, zza białych okładek Biblii i opowieści o mszy dla dzieci, wystawały rysunkowe piersi kusząco upozowanej nagiej niewiasty.
Trwałam niczym zamrożona. Klientka spojrzała na stand, później na mnie. Oblicze miała nieprzeniknione.
- Hmm... To może lepiej nich mi pani pokaże jakieś sportowe.

/Alicja

środa, 6 maja 2015

Spacer - Alicja Wielka Aforystka

Alicja: To co, idziemy najpierw po "Zeszyty Literackie" czy po makaroniki?
Olga: Najpierw po Zeszyty [Barańczak]!
Alicja: I słusznie, niechaj dupa idzie za duszą, a nie odwrotnie!

/Olga