poniedziałek, 30 listopada 2015
niedziela, 22 listopada 2015
Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość, Katarzyna Surmiak-Domańska
Historia KKK zaczyna się, kiedy
pogrążona w nudzie trójka przyjaciół postanawia zażartować.
Dla zabawy organizują klan, którego nazwa nic nie znaczy. Żart
przeradza się w kiepski żart, a później w groteskę (potworną).
Podczas czytania cierpnie skóra. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć,
jak bardzo można wypaczyć rozumienie, czym jest pojęcie miłości,
opieka nad rodziną, jak można tłumaczyć posiadanie i używanie
broni, jak bardzo można być jednostronnym - zapraszam do zapoznania
się z reportażem z wizyty w Pasie Biblijnym.
Wszyscy jesteśmy do siebie podobni,
nie ma różnic, które generują konflikty. Wszyscy są dobrymi
chrześcijanami. Wszyscy należymy do klasy średniej, wszyscy mamy
rodziny i podobny status materialny. I właśnie dlatego możemy
czcić Pana i realizować jego najważniejsze przykazanie: Będziesz
miłował bliźniego swego jak siebie samego (s.
94).
W książce Surmiak-Domańskiej
przedstawiciele białej rasy czują się zagrożeni. Rodzi się coraz
mniej białych dzieci, coraz mniej ważne stają się wartości
chrześcijańskie - to są według Rycerzy powody do niepokoju, gdyż
jeśli tego nie będzie, ludzkość nie ma najmniejszej szansy na
człowieczeństwo, będzie ludzkość głupia i szkaradna, niemoralna
i heretycka. Podczas czytania tego tytułu często łapałam się za
głowę i myślałam, że to tak samo, jak u nas. Wiele z zachowań
znajduje odzwierciedlenie w naszej polskiej rzeczywistości, autorka
dotarła do sedna sprawy radykalizmu, zarówno w sprawach narodowych,
jak i rasowych.
Warto tę książkę przeczytać nie
tylko ze względu na możliwość zaznajomienia się z tą obrosłą
legendami i mitami organizacją, nie tylko dlatego, że zobaczymy, w
co przekształciła się i jak zmieniła ją współczesność, ale
także dlatego, że zobaczymy duży kawał Ameryki - tej
fastfoodowej, bez chodników (ponieważ wszędzie jeździ się
samochodem, nawet jeśli można tam dotrzeć za pomocą własnych nóg
w ciągu dwóch minut), która woli większe ciacho, nawet jeśli
oznacza to tylko więcej spulchniaczy. Gdzie nikt nie wie, po co
kupować awokado, ale z drugiej strony - gdzie wszyscy zadbają o to,
aby każdy kupił jak najtaniej (Niech pani idzie do sklepu
naprzeciwko, tam baterie są tańsze, niech pani nie kupuje u nas!
Niech pani nie kupuje na sztuki, przecież w worku taniej, nie, nie,
to nie ma znaczenia, że za panią jest kolejka, przecież cała
kolejka z uśmiechem mówi: idź, idź, przecież nie możesz kupić
drożej, skoro możesz taniej, pizze nam się nie rozmrożą, a nawet
jeśli, to dla nas żadna strata, idź, idź).
Autorka z dużą dozą empatii próbuje
zrozumieć każdą stronę, jest do tego solidnie przygotowana
merytorycznie, a doskonale opanowany język reporterski połączony z
głęboką analizą sytuacji sprawia, że książkę można postawić
na wysoką półkę.
/Olga
sobota, 21 listopada 2015
Z życia księgarki
Dzisiaj nie mam głosu. Z wysiłkiem wychrząkuję poszczególne zdania, na co oczywiście ludzie reagują różnie:
- Dużo herbaty niech pani pije, z malinami - radzi pan ze wschodnim akcentem.
- Oooo, ma pani zapalenie krtani - pani uśmiała się serdecznie.
- A dlaczego ta pani tak dziwnie mówi?
- Na imprezie pani była? - usłyszałam ogromne zainteresowanie w głowie.
- To ja już nie będę więcej pytał. - Ale coś sobie przypomniał: - Mam jeszcze tylko jedno...
Etc. etc. Aż tu nagle...
- Ja też przechodziłem mutację.
/Olga
- Dużo herbaty niech pani pije, z malinami - radzi pan ze wschodnim akcentem.
- Oooo, ma pani zapalenie krtani - pani uśmiała się serdecznie.
- A dlaczego ta pani tak dziwnie mówi?
- Na imprezie pani była? - usłyszałam ogromne zainteresowanie w głowie.
- To ja już nie będę więcej pytał. - Ale coś sobie przypomniał: - Mam jeszcze tylko jedno...
Etc. etc. Aż tu nagle...
- Ja też przechodziłem mutację.
/Olga
wtorek, 17 listopada 2015
Z życia księgarza - obrazki słowem malowane
- Wybrałem sobie lekturę do zaprezentowania - oznajmia mój
jedenastoletni adorator już od progu. Jego brat, Hubert, oczywiście jest
z nim, ale o wiele bardziej niż mną zainteresowany jest półką z
książkami sportowymi, na szczęście.
- Gratuluję - mamroczę pod nosem. Muszę być dziś jeszcze piękniejsza niż zwykle, a właściwie na pewno jestem, bo wczorajsza mglista noc odcisnęła na mnie swoje piętno, więc brat Huberta przygląda mi się badawczo.
- Dziś nie masz okularów? Wyglądasz zupełnie inaczej.
- Tak, dziś widać mi worki pod oczami i jestem bladożółta - odpowiadam uprzejmie. Autoreklama poziom mistrzowski, zdecydowanie.
Brat Huberta myśli chwilę.
- Mężczyźni nie preferują mocno opalonych kobiet, bo to sztuczne. A okularów nie noś, przeszkadzają w całowaniu.
/Alicja
- Gratuluję - mamroczę pod nosem. Muszę być dziś jeszcze piękniejsza niż zwykle, a właściwie na pewno jestem, bo wczorajsza mglista noc odcisnęła na mnie swoje piętno, więc brat Huberta przygląda mi się badawczo.
- Dziś nie masz okularów? Wyglądasz zupełnie inaczej.
- Tak, dziś widać mi worki pod oczami i jestem bladożółta - odpowiadam uprzejmie. Autoreklama poziom mistrzowski, zdecydowanie.
Brat Huberta myśli chwilę.
- Mężczyźni nie preferują mocno opalonych kobiet, bo to sztuczne. A okularów nie noś, przeszkadzają w całowaniu.
...
/Alicja
czwartek, 12 listopada 2015
Z życia księgarki, czyli nalot przedszkolaków
"Powiedzcie pani księgarce dzień dobry!" - przyszli czytelnicy odwiedzili dzisiaj księgarnię, żeby dowiedzieć się, jak różne książki można czytać. Najbardziej byli zainteresowani Angry Birds i fotografiami Poznania z lotu ptaka :)
/Olga
wtorek, 10 listopada 2015
Z życia księgarza - zagadka
Po czym poznać, że weszło się do księgarni, w której pracuje Alicja?
Po tym, że nic tu nie jest do końca normalne.
/Alicja
Po tym, że nic tu nie jest do końca normalne.
/Alicja
Z życia księgarza - obrazki słowem malowane
- Ty pijesz kawę?
- No, dziś muszę.
- Ale chyba nie robisz się dorosła?
Przykład rozumowania logicznego level Upiorne Dziecko.
/Alicja
- No, dziś muszę.
- Ale chyba nie robisz się dorosła?
Przykład rozumowania logicznego level Upiorne Dziecko.
/Alicja
sobota, 7 listopada 2015
Trzy minuty po trzeciej, Teodor Parnicki
Trzy minuty po trzeciej Teodora Parnickiego jest łatwą powieścią trudnego autora, uważanego za jednego z największych polskich pisarzy dwudziestego wieku. Powieścią zapomnianą, wydaną dopiero po osiemdziesięciu pięciu latach po wydrukowaniu jej w odcinkach w „Lwowskim Kurierze” w 1929 roku. Noir Sur Blanc w każdym egzemplarzu książki zamieściło dodatek w postaci zdjęć Michaiła Scamony-Shapshinsky'ego, harbińskiego fotografa z lat dwudziestych i trzydziestych. Jego twórczość dodaje kolorów opisywanemu światu (wcale niepozbawionemu ich przez Parnickiego, proszę się o to nie bać). Warty przeczytania jest też wstęp Tomasza Markiewki, który twórczości autora Aecjusza poświęcił wiele zawodowej uwagi.
Utwór zaczyna się na Dalekim Wschodzie w Harbinie, który był w latach dwudziestych kulturowym tyglem, w mieście działały rosyjski ośrodek kultury, chiński fryzjer et cetera, niemało tutaj Polaków czy Japończyków. Główni bohaterowie, rosyjscy emigranci, zostają wciągnięci w chińsko-sowiecko-japoński konflikt. Dwójka przyjaciół musi odzyskać dokumenty, aby uratować życie swoje i przypadkowo spotkanego człowieka. Mnóstwo tu pościgów, walk, zwrotów akcji, bohaterowie przesiadają się z taksówek na motorówki, a ze statku na konie, mkną przez śniegi (myśląc o miłości), aby wylądować w ramionach ukochanej w rytmie najnowszego jazzowego przeboju w modnym klubie. Sam autor o powieści napisał, że wpadł na jej pomysł, gdy odrzucono jego nowelkę, która okazała się zbyt smutna (!). Opowiedział zatem historię, mającą za zadanie rozerwać czytelnika.
Jest to typowa powieść popularna oparta na wątku szpiegowskim. Sensacyjność i egzotyka odgrywają największe role. Bohaterowie jednak, chociaż nie wyłamują się ze schematu, są z krwi i kości. Powieść wciąga, niejednokrotnie można w trakcie czytania wykrzykiwać z emocji. Biorąc pod uwagę młody wiek autora, powieść zdumiewa językiem. Trzy minuty po trzeciej zawiera jednak wątki i idee bliskie Parnickiemu w dalszych powieściach, jest więc dobrym początkiem dla tych, którzy chcieliby zapoznać się bliżej z jego trudną twórczością, a smaczkiem dla wielbicieli.
/Olga
Utwór zaczyna się na Dalekim Wschodzie w Harbinie, który był w latach dwudziestych kulturowym tyglem, w mieście działały rosyjski ośrodek kultury, chiński fryzjer et cetera, niemało tutaj Polaków czy Japończyków. Główni bohaterowie, rosyjscy emigranci, zostają wciągnięci w chińsko-sowiecko-japoński konflikt. Dwójka przyjaciół musi odzyskać dokumenty, aby uratować życie swoje i przypadkowo spotkanego człowieka. Mnóstwo tu pościgów, walk, zwrotów akcji, bohaterowie przesiadają się z taksówek na motorówki, a ze statku na konie, mkną przez śniegi (myśląc o miłości), aby wylądować w ramionach ukochanej w rytmie najnowszego jazzowego przeboju w modnym klubie. Sam autor o powieści napisał, że wpadł na jej pomysł, gdy odrzucono jego nowelkę, która okazała się zbyt smutna (!). Opowiedział zatem historię, mającą za zadanie rozerwać czytelnika.
Jest to typowa powieść popularna oparta na wątku szpiegowskim. Sensacyjność i egzotyka odgrywają największe role. Bohaterowie jednak, chociaż nie wyłamują się ze schematu, są z krwi i kości. Powieść wciąga, niejednokrotnie można w trakcie czytania wykrzykiwać z emocji. Biorąc pod uwagę młody wiek autora, powieść zdumiewa językiem. Trzy minuty po trzeciej zawiera jednak wątki i idee bliskie Parnickiemu w dalszych powieściach, jest więc dobrym początkiem dla tych, którzy chcieliby zapoznać się bliżej z jego trudną twórczością, a smaczkiem dla wielbicieli.
/Olga
piątek, 6 listopada 2015
Z życia księgarza - obrazki słowem malowane.
- Dzień dobly, przyszłam po Flankliny!
Jeszcze Jedno Dziecko, dziś z tatą, który wpada za nią, zakłopotany nieco.
- Ale proszę cię, przecież pani te Frankliny już dawno sprzedała...
- O przepraszam - mówię urażona i sięgam do półki z książkami zarezerwowanymi. Rzeczone Frankliny przeglądałyśmy wprawdzie dwa miesiące temu, ale nadal leżą przebrane i odłożone - Wszystkie czekają, proszę wybierać!
Jeszcze Jedno Dziecko, uszczęśliwione, podchodzi do stołu i przegląda. Tata stoi obok. uśmiecha się do mnie.
- O kurczę, to mnie pani zaskoczyła, muszę przyznać... Myślałem, że już dawno pani zapomniała...
- Dlaczego bym miała zapomnieć? Przecież pańska córka to tak samo ważna klientka jak wszyscy inni.
A wtedy Jeszcze Jedno Dziecko podnosi wzrok znad książeczek, patrzy na mnie i kiwa głową:
- Tak. W tym sklepie czuję, że jestem ważnym klientem i że mam swoje plawa.
/Alicja
Jeszcze Jedno Dziecko, dziś z tatą, który wpada za nią, zakłopotany nieco.
- Ale proszę cię, przecież pani te Frankliny już dawno sprzedała...
- O przepraszam - mówię urażona i sięgam do półki z książkami zarezerwowanymi. Rzeczone Frankliny przeglądałyśmy wprawdzie dwa miesiące temu, ale nadal leżą przebrane i odłożone - Wszystkie czekają, proszę wybierać!
Jeszcze Jedno Dziecko, uszczęśliwione, podchodzi do stołu i przegląda. Tata stoi obok. uśmiecha się do mnie.
- O kurczę, to mnie pani zaskoczyła, muszę przyznać... Myślałem, że już dawno pani zapomniała...
- Dlaczego bym miała zapomnieć? Przecież pańska córka to tak samo ważna klientka jak wszyscy inni.
A wtedy Jeszcze Jedno Dziecko podnosi wzrok znad książeczek, patrzy na mnie i kiwa głową:
- Tak. W tym sklepie czuję, że jestem ważnym klientem i że mam swoje plawa.
/Alicja
środa, 4 listopada 2015
Z życia księgarki - o grubych książkach
- Ale mi się w tym tygodniu udało! To już czwarta książka w tym tygodniu! - Ucieszyła się klientka o bardzo sprecyzowanych gustach, czająca się na Tych i Tylko Tych Autorów.
- I jeszcze taka gruba! - patrzę z zazdrością (pomimo stosu książek do przeczytania, które czekają w kolejce). A uwielbiam te o ponadprzeciętnej ilości stron. I to nie jest prawda, że opasłe tomy nie są dla współczesnych czytelników - w końcu rzesza ludzi zaczytuje się w Millennium czy w Pieśni lodu i ognia, a poszczególne tomy serii są raczej odwrotnością cieniutkich książek. I chociaż Księgi Jakubowe budzą postrach i podziw tych, którzy uważają, że nie mają tyle czasu, dla tych, którzy przez nie "przebrnęli" (a uwierzcie, łyka się je szybciutko!), to też mnóstwo osób się w nich zaczytuje. Niemniej, wracając do rozmowy:
- O widzi pani! - Podnosi do góry siatkę z lekami. - Tyle samo wydałam w aptece. A teraz hyc do łóżka!
/Olga
- I jeszcze taka gruba! - patrzę z zazdrością (pomimo stosu książek do przeczytania, które czekają w kolejce). A uwielbiam te o ponadprzeciętnej ilości stron. I to nie jest prawda, że opasłe tomy nie są dla współczesnych czytelników - w końcu rzesza ludzi zaczytuje się w Millennium czy w Pieśni lodu i ognia, a poszczególne tomy serii są raczej odwrotnością cieniutkich książek. I chociaż Księgi Jakubowe budzą postrach i podziw tych, którzy uważają, że nie mają tyle czasu, dla tych, którzy przez nie "przebrnęli" (a uwierzcie, łyka się je szybciutko!), to też mnóstwo osób się w nich zaczytuje. Niemniej, wracając do rozmowy:
- O widzi pani! - Podnosi do góry siatkę z lekami. - Tyle samo wydałam w aptece. A teraz hyc do łóżka!
/Olga
Subskrybuj:
Posty (Atom)