poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Księgarski sucharek

-... zzzzzzZnaku Obiekt monitorowany? - pani wyrwała mnie z zamyślenia, więc usłyszałam dopiero drugą połowę zdania. Nie kojarzę takiej książki, ale szukam.
- Niestety nie mogę znaleźć - mam nadzieję, że pani udzieli mi więcej informacji. - Na pewno ze Znaku?

- Nie „ze Znaku”, tylko znaku! Takiej naklejki. - Wracam do rzeczywistości. Z moją pamięcią jednak nie jest aż tak źle.


/Olga

wtorek, 25 sierpnia 2015

Z życia księgarza - obrazki słowem malowane

- Cześć.
Upiorne Dziecko w drzwiach, tak jakby ucieszone, bo fakt, nie widziałyśmy się dość długo. Szybkim krokiem rusza w moją stronę, jednak im bliżej biurka, tym bardziej zwalnia. I minę ma coraz bardziej niewyraźną.
- Czego? - pytam krótko i rzeczowo.
- Ścięłaś włosy - Upiorne ściąga usta. I pewnie powiedziałabym jej coś złośliwego albo obojętnego, jak to mam w zwyczaju, ale powstrzymuję się, bo tak smutnych oczu nie miała dawno.
- No i co z tego? - pytam ostrożnie. Upiorne przestępuje z nogi na nogę. Myśli.
- Teraz jesteś inna. Zmieniasz się.
- Wszystko się zmienia - mówię cieplej nieco. Upiorne milczy. Patrzymy na siebie - Ty też się zmieniasz. Jesteś coraz starsza, idziesz do szkoły po wakacjach, nie?
- Tak - ściąga usta jeszcze bardziej - Ale nie chcę. Książki do szkoły są strasznie głupie, już je oglądałam. I szkoła będzie głupia tak samo.
- Nikt nie mówił, że będzie łatwo - zauważam filozoficznie.
- No tak. Ale dlaczego wszystko musi być gorsze?
- Takie życie - mruczę. Na więcej mnie nie stać, to jedno z tych pytań, które sama setki razy sobie zadaję i na które nadal nie umiem znaleźć odpowiedzi.
Upiorne stoi, minę ma smętną. Wzdycha. Ja też.
- Chcesz? - wyciągam spod biurka pudełko borówek. Lato mija, truskawek już nie ma, maliny w tekturowych kubeczkach pleśnieją, a borówki mają wyraźny posmak plastiku i rozlewają na językach mdlącą słodycz. Ale dają radę.
- Nawet jeśli szkoła będzie bardzo głupia, zawsze możesz tu zajrzeć i ponarzekać. Jestem dobra w narzekaniu - mówię.
- Nie zapomnisz o mnie? - pyta Upiorne, przeżuwając powoli. Uśmiecham się. Ech, codzienne małe melodramaty.
- Nie ma opcji - mówię, a kąciki szarych oczu unoszą się lekko - A włosami się nie martw, odrosną. I w ogóle, zmiany nie są złe. Ale niektóre rzeczy po prostu się nie zmieniają.

Niektóre rzeczy po prostu się nie zmieniają.

/Alicja

niedziela, 16 sierpnia 2015

Z życia księgarki - na obcym terenie

W księgarni. Nie mój oddział, na wygnaniu. Czuję się nieswojo, otoczona przez nieznane dźwięki, w dodatku kawa jeszcze nie zdążyła wpłynąć do żył. Kryję się za monitorem. Nagle...
- Pewna zdobycz! - krzyczy facet od progu. Myślę, czy aż tak widać, jaka jestem tutaj bezbronna? Czy może ma on jakąś psychozę, jest niebezpieczny? A może jedno i drugie i zaraz wyciągnie siekierę i jutro w gazetach nagłówki będą krzyczały "KREW NA KSIĄŻKACH! KTO ZABIŁ NIEWINNĄ NICZEMU KSIĘGARKĘ? CZY TO BEZWZGLĘDNY CZERWONY MÓL KSIĄŻKOWY?". Już widziałam błysk zardzewiałej stali, kiedy...
- Dzień dobry, ma pani może tę książkę? - raczył wypowiedzieć pełne zdania ów mężczyzna.

czwartek, 13 sierpnia 2015

Z życia księgarki - płonne nadzieje

Księgarnia opustoszała, więc intensywniej zajmowałam się sprawami innymi niż rozmowy. Nagle słyszę podekscytowaną euforię zmieszaną z czułością:
- Choooodźcieeee, znajdziemy coś pięknegooooo!
Uszy podnoszę z zadowolenia, myślę sobie: "Och, będą szczęśliwi, gdy znajdą dla siebie stosy książek!". Niestety weszli do obuwniczego.

/Olga

wtorek, 4 sierpnia 2015

Z życia księgarza - obrazki słowem malowane

- Czemu ty udajesz, że jesteś zła?
Upiorne Dziecko, mimo tropikalnych upałów nadal bladawe. No dobra, jej skóra ma odcień troszkę ciemniejszy od mojego, ale ja siedzę całymi dniami w pracy, więc to zrozumiałe. Dzieci latem brązowieją na potęgę, taka Martusia na przykład jest już śniada.
- Nie udaję. Jestem zła naprawdę.
- Nie jesteś - kręci głową z powagą - Jesteś miła, opiekujesz się kotami i bawisz z tymi dziećmi, co przychodzą. I z paniami rozmawiasz dużo i je rozśmieszasz. Mnie lubisz - prostuje się dumnie - Czemu udajesz, że nie?
- Wlewaj sobie dalej - prycham, ale na Upiornym nie robi to wrażenia. Patrzy wyczekująco. Wzruszam ramionami.
- Kto ma miękkie serce, musi mieć twardą d... skórę - odpowiadam, gryząc się w język w ostatniej chwili. Upiorne bo upiorne, ale zawsze to dziecko - Im grubszą, tym lepiej.
- I ty masz bardzo grubą?
- Ja właściwie mam już skorupę - ucinam rozmowę i wracam do metkowania książek. Upiorne w skupieniu przeżuwa myśli.
- Rozumiem - kiwa głową, po czym patrzy na mnie uważnie - Ale to nie warto. Taka skorupa może się zrobić naprawdę dużo za ciężka. No i w taki upał.


/Alicja

Upragniony absurd, czyli o Uniewinnieniu Dmitrija Bykowa

Po cóż się bawić, kłócić i kochać, skoro ostatecznym wyrazem życia, jego najbardziej nasyconą formą, była kaźń, łącząca w sobie i ukryty erotyzm, i przestrzeganie skomplikowanego prawa, i poczucia sprawiedliwości, i element wychowawczej rozrywki dla obserwatora?

Recenzja tutaj