poniedziałek, 4 lipca 2016

Thackeray - czyli jak hejtować z klasą

Czy Targowisko próżności jest:
a) jedną z najlepszych książek na świecie,
b) odpowiedzią na jedno z licznych pytań współczesności,
c) śmieszniejsza niż Bridget Jones,
d) podręcznikiem do klasycznego hejtu.
Okazuje się, że wszystkie odpowiedzi do powyższego pytania są... poprawne ;)

Ostatnio przyjaciel spytał się, rozżalony, dlaczego w dzisiejszych czasach ludzie są tacy nielojalni? Otóż Targowisko próżności uczy nas: zawsze tacy byli. Zresztą nie jest to jedyna ludzka przywara. Tytułowa próżność to połączenie egoizmu, braku refleksji, niewiedzy, braku emocjonalnej głębi, hedonizmu i zachowań na pokaz.

Skoro autorowi udało się zobaczyć w ludziach tyle negatywnych cech, znajdziemy w książce dużo złośliwego dydaktyzmu, kpin i piętnowania rozlicznych zachowań prosto z mostu, jednak nie przeszkadza to autorowi w konstruowaniu wciągającej fabuły. Nie bez ironii pokazuje plusy i minusy przywar i zalet charakterów. W dzisiejszej dobie hejtu można powieść realizmu krytycznego podawać jako idealny podręcznik dla masowych twórców rzeki żółci:

„Niewątpliwie cnota jest najcenniejszym skarbem i nieszczęsnym istotom dotkniętym kalectwem miłej powierzchowności należy ustawicznie przypominać o czekającym je rychło smutnym losie. Zapewne niezłomny charakter niewieści, tak podziwiany przez damy, ma w sobie więcej piękna i zasługuje na większy szacunek niż dobra, świeża, uśmiechnięta, naturalna, tkliwa boginka domowego ogniska, którą mężczyźni skłonni są adorować. Atoli owa druga, upośledzona odmiana rodu niewieściego może znaleźć pociechę w tym, że mężczyźni uwielbiają właśnie jej przedstawicielki, i mimo licznych przestróg szczerych i roztropnych przyjaciół trzymać się będziemy tych idiotycznie naiwnych i błędnych poglądów aż do końca rozdziału. Co do mnie, otwarcie przyznaję, że osoby godne najwyższego poważania nieraz mi powtarzały, że panna Brown to zwykła gąska, pani White ma do pokazania tylko swoją petit minois chiffonné, a pani Black powtarza jedynie cudze słowa”. (s. 137)

Czy to nie brzmi lepiej niż na przykład precz z … (tu można wstawić każdą grupę społeczną)?

Ta powieść bez bohatera toczy się wokół losów bohaterów z krwi i kości, nie mamy do czynienia z podmiotami papierkowymi, chociaż służą do ukazania stereotypowych (albo po prostu ludzkich?) zachowań. Przypomina w tym Lalkę Prusa, a chociaż Thackeray nie oddaje głosu swoim bohaterom tak bardzo jak mistrz mistrzów Głowacki, to każdy wielbiciel jego twórczości z pewnością polubi prozę brytyjskiego pisarza (znanemu także dzięki baśni Pierścień i róża).


Chociaż klasyka często kojarzy się z czymś, co trzeba przeczytać, co warto znać (ale nie zawsze czytać), co jest nudne, co jest lekturą (badania na próbie czytelników odwiedzających księgarnię;), trudno się czyta – wcale tak nie jest. Możemy za to odkryć inny sposób myślenia, sprzed tabletów, smartfonów i fotografii. Potraktować jako zwierciadło mózgu sprzed ery zawrotnej prędkości. Co się zmieniło, co pozostało. W związku z tym nachodzi refleksja (może niezbyt ambitna), że jedną z najpopularniejszych udręk człowieka jest myśl, iż kiedyś było lepiej, ludzie byli szlachetniejsi, a dzięki trzymaniu się tradycji znali swoje miejsce w świecie i nie odczuwali zagubienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz