niedziela, 22 listopada 2015

Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość, Katarzyna Surmiak-Domańska

Historia KKK zaczyna się, kiedy pogrążona w nudzie trójka przyjaciół postanawia zażartować. Dla zabawy organizują klan, którego nazwa nic nie znaczy. Żart przeradza się w kiepski żart, a później w groteskę (potworną). Podczas czytania cierpnie skóra. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć, jak bardzo można wypaczyć rozumienie, czym jest pojęcie miłości, opieka nad rodziną, jak można tłumaczyć posiadanie i używanie broni, jak bardzo można być jednostronnym - zapraszam do zapoznania się z reportażem z wizyty w Pasie Biblijnym.

Wszyscy jesteśmy do siebie podobni, nie ma różnic, które generują konflikty. Wszyscy są dobrymi chrześcijanami. Wszyscy należymy do klasy średniej, wszyscy mamy rodziny i podobny status materialny. I właśnie dlatego możemy czcić Pana i realizować jego najważniejsze przykazanie: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego (s. 94).

W książce Surmiak-Domańskiej przedstawiciele białej rasy czują się zagrożeni. Rodzi się coraz mniej białych dzieci, coraz mniej ważne stają się wartości chrześcijańskie - to są według Rycerzy powody do niepokoju, gdyż jeśli tego nie będzie, ludzkość nie ma najmniejszej szansy na człowieczeństwo, będzie ludzkość głupia i szkaradna, niemoralna i heretycka. Podczas czytania tego tytułu często łapałam się za głowę i myślałam, że to tak samo, jak u nas. Wiele z zachowań znajduje odzwierciedlenie w naszej polskiej rzeczywistości, autorka dotarła do sedna sprawy radykalizmu, zarówno w sprawach narodowych, jak i rasowych.

Warto tę książkę przeczytać nie tylko ze względu na możliwość zaznajomienia się z tą obrosłą legendami i mitami organizacją, nie tylko dlatego, że zobaczymy, w co przekształciła się i jak zmieniła ją współczesność, ale także dlatego, że zobaczymy duży kawał Ameryki - tej fastfoodowej, bez chodników (ponieważ wszędzie jeździ się samochodem, nawet jeśli można tam dotrzeć za pomocą własnych nóg w ciągu dwóch minut), która woli większe ciacho, nawet jeśli oznacza to tylko więcej spulchniaczy. Gdzie nikt nie wie, po co kupować awokado, ale z drugiej strony - gdzie wszyscy zadbają o to, aby każdy kupił jak najtaniej (Niech pani idzie do sklepu naprzeciwko, tam baterie są tańsze, niech pani nie kupuje u nas! Niech pani nie kupuje na sztuki, przecież w worku taniej, nie, nie, to nie ma znaczenia, że za panią jest kolejka, przecież cała kolejka z uśmiechem mówi: idź, idź, przecież nie możesz kupić drożej, skoro możesz taniej, pizze nam się nie rozmrożą, a nawet jeśli, to dla nas żadna strata, idź, idź).


Autorka z dużą dozą empatii próbuje zrozumieć każdą stronę, jest do tego solidnie przygotowana merytorycznie, a doskonale opanowany język reporterski połączony z głęboką analizą sytuacji sprawia, że książkę można postawić na wysoką półkę.  

/Olga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz