czwartek, 7 maja 2015

Z życia księgarza - obrazki słowem malowane

Przyjście do pracy po choćby jednym dniu wolnym zawsze owocuje dziką lataniną, porządkowaniem i układaniem całego księgarskiego świata, a jeśli w dodatku jest połączone z wcześniejszą dostawą tytułu upragnionego przez tłumy, który to tytuł trzeba ładnie wystawić i wyeksponować, latanina podnosi się o jakieś trzysta poziomów, a całość skutkuje poważnym ograniczeniem moich możliwości percepcyjno-intelektualnych. Tak właśnie było dziś.
- Dzień dobry, szukam jakiejś pamiątki komunijnej dla syna, macie coś państwo może?
- Dzień dobry, oczywiście, wszystkie tytuły są tam - półprzytomnie uniosłam głowę znad kartonów, wyciągnęłam rękę w kierunku standu, zastawionego odpowiednim asortymentem i zdrętwiałam. Zapomniałam bowiem o pewnym mało istotnym szczególe: zmieniając rano wystrój wystawki zdjęłam z niej album Andrew Loomisa "Rysowanie postaci", odłożyłam go na tenże stand właśnie i zupełnie zapomniałam przenieść w miejsce bardziej stosowne. I oto teraz, zza białych okładek Biblii i opowieści o mszy dla dzieci, wystawały rysunkowe piersi kusząco upozowanej nagiej niewiasty.
Trwałam niczym zamrożona. Klientka spojrzała na stand, później na mnie. Oblicze miała nieprzeniknione.
- Hmm... To może lepiej nich mi pani pokaże jakieś sportowe.

/Alicja

1 komentarz:

  1. Cudownie jest gdy oczekiwania, co do nowych wpisuj się sprawdzają :)

    OdpowiedzUsuń