Upiorne Dziecko. Siedzi sobie na ławeczce naprzeciwko kasy, macha nogami i patrzy na mnie, jak zazwyczaj. Ja, jak zazwyczaj, rozkładam dostawę. Ot, kolejna sobota.
- Ty masz męża? - pyta nagle.
- Nie - odpowiadam, przyglądając się jej ze zdziwieniem.
- A dzieci? - drąży.
- Też nie. A co?
- Nic - wydmuchuje balon z gumy do żucia i uśmiecha się lekko. Wzruszam ramionami, pochylam się nad kartonem i wtedy słyszę:
- Bo lubię tak sobie myśleć, że jesteś moja.
Niech ktoś ją ode mnie zabierze, boję się jej.
/Alicja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz