piątek, 8 maja 2015

Z życia księgarza - obrazki słowem malowane

Nie wiem, ile mogła mieć lat, ale siedemdziesiątka raczej już jej stuknęła. Weszła drobnymi kroczkami, pchając torbę na kółkach, w której pieczołowicie ułożone spoczywały zakupy. Podeszła prosto do standu, na którym żółciły się okładki drugiego tomu z serii "Resortowe dzieci". Sięgnęła po jeden z egzemplarzy i przekartkowała go, mamrocząc pod nosem tytuły poszczególnych rozdziałów i kiwając głową z ukontentowaniem, które zniknęło z jej oblicza, gdy zlustrowała nalepkę z ceną.
- A dlaczego to jest takie drogie?! - zapytała napastliwie, świdrując mnie czujnym spojrzeniem - Specjalnie to robicie, żeby biedni ludzie prawdy nie znali!
Uniosłam lekko brwi.
- Proszę pani, cenę wyznacza wydawnictwo. Jest zresztą nadrukowana na okładce, więc...
- Bzdury! - przerwała mi. Jej głos podniósł się parę tonów wyżej - Knują i kłamią, lewaki komunisty!.. Widzę przecież - wbiła we mnie nienawistne spojrzenie - Czerwoną gwiazdę w klapie bezczelnie nosi!
- To jest puzel, a nie gwiazdka - odpowiedziałam chłodniej nieco. Wyszłam zza biurka i podeszłam do niej, zachowując jednak bezpieczną odległość - I znaczy tyle, że jestem w bazie dawców DKMS, gdyby ktoś chory na białaczkę potrzebował szpiku.
Kobieta wyraźnie straciła rezon, ale nadal sapała z oburzeniem. Odłożyła książkę, odwróciła się i podreptała do wyjścia. W drzwiach nagle odwróciła się, na jej obliczu lśnił mściwy triumf.
- Pyskuje, a czerwone spodnie nosi, bezczelna komunistyczna gówniara!

Niniejszym zostałam zmasakrowana.

/Alicja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz