czwartek, 9 kwietnia 2015

Jestem narodowości lwowskiej o Domu z witrażem Żanny Słoniewskiej

Tamtej zimy z całą pewnością wyszło na jaw, że miasto zmęczyło się wielowiekowym rośnięciem w górę i zaczyna proces osuwania się w dół, niczym niepowstrzymana lawina, ciągnąca za sobą przerobione na miazgę wypukłości terenu, przemieszane z kamieniami i bryłami ziemi.

Książka Żanny Słoniewskiej zaintrygowała mnie, kiedy tylko wyciągnęłam ją z kartonu. Wydawnictwo Znak wespół z 2d2 zadbało o estetykę czytania – nie tylko okładka jest zachęcająca, ale w trakcie czytania odczuwa się fizyczną przyjemność z trzymania w ręku tej bardzo dobrze zaprojektowanej książki.

W blurbie można przeczytać, iż jest to historia otwierania oczu na sztukę i historię. Opowieść o nieprzewidywalnych kolejach losu i o rewolucji, która wywraca porządek świata, zabiera bliskich. Jest to wreszcie opowieść o rozbudzonym pragnieniu wolności. W życiu i myśleniu. Z kolei w wywiadzie dla Dwójki autorka powiedziała, że napisała tę książką, aby przybliżyć Polakom temat buntów antysocjalistycznych na Ukrainie, które zostały u nas przyćmione przez blask Solidarności. Podkreślała, jak wielkim darem jest wielokulturowość. Kiedy fanatyzmy stają się coraz głośniejsze, potrzeba głosów pokazujących, czym skutkuje uznawanie swoich poglądów za jedyne słuszne. Przebija się to przez opowieść, kiedy bohaterka przemierza Lwów, napotyka na fragmenty miasta, gdzie starano się zatrzeć historię. Ale ta przebija przez mury, bluszcz odkrywa niechciane napisy, ujawniające przeszłość. Jest to również powieść o mieście i niszczycielskiej sile historii. O uwadze, jaką należy poświęcać sztuce i otoczeniu, gdyż są częścią nas.

Przeszłość ujawnia się także w psychice bohaterów. W książce mamy pięć głównych postaci. Narratorką jest dziewczyna na studiach, która nie potrafi poradzić sobie z traumą przedwczesnej śmierci matki: A gdy w końcu urosłam, wyszło na jaw, że teraz to ona siedzi w moim brzuchu. Wspomnienia z dzieciństwa, gdy jeszcze matka żyła, ciągle przeplatają się z teraźniejszością. To także historia kobietach czterech równych pokoleń, które żyją w jednym mieszkaniu, ciągle się ze sobą ścierając. To opowieść o ich traumach wojennych, zawodach miłosnych, apodyktycznym charakterze prababki, która decydowała o życiu swojej córki, niszcząc jej marzenia.

Podsumowując: jest to bardzo przyjemna proza, świadcząca o ogromnej wrażliwości pisarki. Literatura, która pozwala rozsmakować się w stworzonych słowami obrazach.

/Olga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz