Stanął nad czytającą mną, trzymaną w napięciu przez ostatnie strony książki (przegapiłam przystanek do pracy, w gruncie rzeczy żałowałam, że tylko jeden – więcej bym zdążyła przeczytać). Rozkraczył nogi w pozycji typowego macho. Z zapadniętymi od brakujących zębów policzkami i wargami, dla odmiany od wystającego na pół metra brzucha, spytał:
-Mapę Rzymu gdzieś znajdę? - machał przy tym swoim ciałem na boki, pokazując, kto tu rządzi. Usłużnie podaję. - A większa?
/Olga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz