piątek, 12 czerwca 2015

Z życia księgarza - obrazki słowem malowane

- Miałam kiedyś taką przygodę, pani Alicjo, podczas jednej sprawy w sądzie na Młyńskiej... Te sprawy zawsze miały miejsce w sali pod samym dachem praktycznie, klimatyzacji tam nie było, a był środek lata i duszno strasznie, więc zostało otwarte okno, takie skośne - i nagle przez to okno wleciał gołąb. Nikt nie umiał go złapać, więc on tak sobie latał i latał, i wyobrazi sobie pani, że w pewnym momencie, bo na stole sędziowskim są zawsze ułożone akta, to pani zapewne wie, że stoją przed nami takie rzędy tomów, i tenże gołąb w pewnym momencie usiadł na tych aktach i byłam absolutnie przerażona, że on mi te akta, wie pani... że on mi je zbeszcześci!

/Alicja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz