Jest gorąco, a wy nie wiecie, jak się
schłodzić? Poczytajcie Larsa Keplera! I to wcale nie z powodu
Skandynawskich klimatów, opisywanych przez pisarzy (Lars Kepler to
pseudonim), chociaż to też obniży temperaturę odczuwaną o kilka
stopni. Autorzy potrafią tak pisać, że lodowe szpilki co rusz
przechodzą po kręgosłupie. Są przy tym ogromnie niebanalni i
potrafią zaskoczyć nawet najbardziej zatwardziałych fanów
kryminałów.
Wpierw sięgnęłam po Świadka
wspólnie z innym molem.
Skończyło się na wyrywaniu sobie z rąk oraz nieprzespanej nocy.
Proza Larsa Keplera z jednej strony przypomina suchy policyjny
raport, a z drugiej wciąga jak wir rzeczny i jest naprawdę,
naprawdę piękny, w minimalistyczny sposób, który jednocześnie
jest spokojny, ale ekscytujący.
Podczas czytania Piaskuna
upewniłam się, że autorzy mają niesamowity talent kreowania
bohaterów. Stwierdzić, że ich fikcyjni ludzie żyją, jakby
istnieli w rzeczywistości - to mało. Ich postaci kręcą i mącą w
głowach innych postaci oraz czytelników! Ot, zagadka dobrej prozy:
jak bardzo realni, jak bardzo wpływowi mogą być ludzie, którzy
nie istnieją i sytuacje, które nigdy nie miały miejsca? Nie ma na
to odpowiedzi, ale czasem strach chwyta za gardło, kiedy pomyśli
się, co czeka, przyczajone za drzwiami.
/Olga
/Olga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz