środa, 1 lipca 2015

Z życia księgarza - obrazki słowem malowane

- Dziś jesteś jakoś inaczej.
Upiorne Dziecko. Od dobrego kwadransa siedzi na ławce i macha odnóżami w kolorze kremowej bieli. Ciekawe, czy słońce za oknem ją opali, czy zamieni w popiół?
- Jak inaczej?
- Nie wiem - patrzy na mnie, mruży oczy i wyraźnie usiłuje się skupić - Ale inaczej.
Wzruszam ramionami i wracam do pracy. Upiorne nadal wpatruje się we mnie jak kura w kreskę namalowaną przed dziobem.
- Wiem! - oznajmia nagle z triumfem w głosie - Nie patrzysz ciągle na telefon!
Unoszę brwi. No wow, fundamentalna zmiana.
- Nawet go nie mam, zepsuł się. A nawet gdybym miała, to i tak nikt już do mnie nie napisze.
Patrzy uważnie. Pytanie wisi w powietrzu. A, niech ma.
- Miłość mojego życia mnie rzuciła - mruczę i wracam do katalogu.
Między ciemnymi brwiami pojawia się pionowa zmarszczka.
- Ale tobie nie było dobrze. Ciągle byłaś smutna i płakałaś.
- Może i nie - macham ręką na odczepnego. Chyba jednak nie mam ochoty o tym rozmawiać nawet z sześciolatką, dalej boli.
Chwila ciszy.
- Babcia mówi - drgam nagle - że jak ktoś jest dla ciebie niedobry, to ten ktoś powinien dostać kopa w dupę, bo na nas nie zasłużył. I że musimy mieć kogoś, kto by zasłużył. Teraz już nie będziesz płakać, tylko znajdź dobrze.
- Cóż za głęboka mądrość życiowa - prycham - Twoja babcia zna się na wszystkim?
- Nie wiem - drobne szczęki poruszają się miarowo, mieląc gumę i słowa - Ale chyba tak. Ona ma już czwartego dziadka.

/Alicja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz