Nowe Dziecko. Przyszło, siedzi, gada.
Staram się bardzo przynajmniej stwarzać pozory zainteresowania jej
opowieścią o tym, jak nazwie wymarzonego kotka i co będzie z nim
robić, ale nic nie poradzę na to, że po piętnastu minutach mój
mózg samoistnie przełącza się na standby. Nowe zauważa to i
milknie na chwilę, urażone. Bezczelnie lekceważę objawy obrazy
majestatu i oddaję się uzupełnianiu katalogu. Po chwili z ławki
dobiega mnie rozgoryczony głos:
- Ale ma pani karygodne podejście do
klientów...
/Alicja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz