poniedziałek, 16 lutego 2015

Księgarski poradnik kreatywnego pisania – jak napisać romans, odcinek II

W poprzednim odcinku poradnika rozważaliśmy, w jaki sposób podołać niezwykle złożonej problematyce konstrukcji sylwetek głównych bohaterów. Musimy jednakoż pamiętać, że nawet najwspanialsza i najbardziej idealnie dobrana para nie zagwarantuje nam sukcesu. Będzie nam doń potrzebna jeszcze...

b) fabuła
Kwestia fabuły jest niezmiernie skomplikowana i już na wstępie musimy zaznaczyć, że nie jest to zadanie tak łatwe, proste i przyjemne, jak mogłoby się wydawać. Ci, którym praca nad romansem wydawała się bułką z masłem (truskawką z szampanem, torebką ze szpilkami, pieskiem w torebce – Olga), mogą odczuć teraz potężne zdziwienie, kiedy dowiedzą się, że przy opracowywaniu akcji będziemy musieli korzystać z nie byle czego: z bezcennego odkrycia mistrza suspensu, Alfreda Hitchcocka, któremu z kolei owo nieziemskie natchnienie zesłała podczas snu nieznana siła wyższa. Ujęte w schemat, brzmi: "chłopak poznaje dziewczynę – chłopak traci dziewczynę – chłopak odzyskuje dziewczynę".
W tym miejscu nie możemy się poddać napadowi paniki, ten schemat tylko pozornie wydaje się strasznie skomplikowany. Konstruując fabułę, warto go sobie rozpisać i przeanalizować możliwości, które stwarza:
1. chłopak poznaje dziewczynę: nasi bohaterowie mogą się znać od dzieciństwa albo dopiero spotkać, mogą już od dawna coś do siebie czuć, a nawet być kiedyś razem, mogę też się nie znosić i drzeć koty (jednakoż czując, że mimo wrogości przyciąga ich do siebie przepotężna siła)
2. chłopak traci dziewczynę: ich rozstanie zazwyczaj spowodowane jest trojako. Pierwsza możliwość to zwyczajne, acz brzemienne w skutki nieporozumienie (ona znajduje w jego kieszeni list z wyznaniami miłości albo przyłapuje na kupowaniu prezentu, który nie jest przeznaczony dla niej, on nie umie znieść, że ona zbyt długo rozmawia z listonoszem lub dokonuje odkrycia, że wśród jej facebookowych znajomych jest więcej mężczyzn niż kobiet), druga zaś to intryga osoby, która dąży do rozdzielenia naszych bohaterów (zazdrośni byli/aspirujący kochankowie, skłócone rodziny, opętana obsesją na punkcie swego pana kotka). Przyczyną rozstania mogą być także drzemiące w nich samych demony przeszłości, często sięgające czasów bardzo wczesnego dzieciństwa (zbyt drastyczne i wzruszające, aby podawać przykłady)
3. chłopak odzyskuje dziewczynę: miłość zwycięża wszystko! (wyznanie miłości napisała jego siostrzenica, prezent miał być wręczony podczas oświadczyn, listonosz jest gejem, facebookowi znajomi to nieautoryzowane fanowskie profile członków One Direction, byli/aspirujący kochankowie pogrążają się w rozpuście i obnażają swe pełne fałszu oblicza, rodziny się godzą, kotka dostaje odpowiednie remedia, bohaterka przestaje sypiać z pluszowym misiem, bohater odnajduje ukradziony mu w dzieciństwie samochodzik)
Pamiętajmy, że ślub nie musi być absolutnie koniecznym zakończeniem romansu (może to być zabójczo dobry seks – znowu Olga), jednakże bardzo pożądane jest umieszczenie go w finale. Jeżeli nawet ślub, jako ostateczna manifestacja szczęścia i oddania i tak budzi nasz niedosyt, możemy dodać epilog, w którym nasi bohaterowie siedzą na ganku, patrząc czule na dzieci lub stoją przy chodzikach, patrząc czule na wnuki (a wszystko to robią, trzymając się za ręce/znacząco patrząc/zabójczo dobrze się kochając – uwaga Olgi).

c) inne pożądane elementy świata przedstawionego
Romans przenosi nas do krainy marzeń i snów, pozwala się oderwać od szarej rzeczywistości, mielonych na desce w kuchni i kolejnych odcinków "Klanu" w telewizji – jego zadaniem jest pobudzić nasz zmysł estetyczny, wyobraźnię, umiłowanie piękna i fantazję, musimy zatem zadbać, aby rozgrywał się we wnętrzach i plenerach jak najbardziej celowi owemu sprzyjających. Jeśli los zagnał naszych bohaterów w jakieś mniej malownicze zakątki świata, pamiętajmy, aby umieścić tam choć okruszynę piękna (malowniczo obłażąca farba, industrialne wraki wózków sklepowych, artystyczne wzory szczurzych zębów na ogryzionych trupich rękach), okoliczności przyrody jednoznacznie brzydkie i ubogie wprowadzamy jedynie w celu skontrastowania ich z luksusem i szczęściem, jakie staje się ostatecznie udziałem naszych zakochanych. Podczas opisywania owego luksusu możemy trochę popuścić wodze wyobraźni, jednak pamiętajmy, aby dla uwiarygodnienia naszej wizji dorzucić co jakiś czas konkretny detal – np. markę samochodu, nazwisko projektanta sukienki, czy próbę złota na klamkach.
Bardzo delikatną i drażliwą kwestią bywa także język scen intymnych. Jak już zaznaczyliśmy w podpunkcie a, nasz bohater często pała do bohaterki ogromną żądzą, która ją jednocześnie fascynuje i przeraża. Początkowo ta niewspółmierność potrzeb i pragnień ratuje nas od konieczności operowania kłopotliwym słownictwem, jednak w miarę upływu stron on łagodnieje, a ona nabiera pewności siebie, zatem prędzej czy później dochodzi do skonsumowania wzajemnej fascynacji. Stajemy wówczas w obliczu starego jak świat literatury problemu, mianowicie konieczności znalezienia kompromisu pomiędzy trzema płaszczyznami, na których porusza się język intymny Polaków: medyczną, infantylną i wulgarną. Znalezienie odpowiednich określeń pozostawiamy samym autorom, wszak to im w duszy gra prowadzona opowieść, jednak delikatnie sugerujemy, aby przy doborze uwzględniali poziom doświadczenia i zaangażowania kochanków, np. przy niej można zacząć od rozkwitającego kwiatu kobiecości, a ukończyć na ociekającej spełnieniem jaskini ukrytych pragnień, u niego zaś, jako że jest mężczyzną stuprocentowym, a tacy nie bawią się w poezję poniżej pasa, poprzestać na wspaniałym orężu lub imponującej męskości. Gradację języka i napięcia stosujmy również podczas opisywania scen erotycznych (przykładowo opis jąder bohatera, klaskających o pośladki bohaterki, wprowadzony do romantycznej werbalizacji jej pierwszego razu, wprowadza delikatny dysonans poznawczy).

Zapewne na drodze do stworzenia romansu idealnego pojawią się także inne przeszkody, które w pocie czoła przyjdzie nam przezwyciężać, jednakże te podstawowe rady niechaj będą autorom przyszłych arcydzieł mieczem i tarczą na ciernistej drodze chwały. I nie zniechęcajmy się pierwszymi niepowodzeniami! Pamiętajmy, że wszystko musi mieć gdzieś swój początek, Brooke Logan też zaczynała od jednego męża.


/Alicja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz