czwartek, 12 marca 2015

Z życia księgarza - obrazki słowem malowane

Pewnie każdy z nas zna ten problem z domu: regały nie są z gumy, a nowe książki trzeba zmieścić i w jakiś rozsądny sposób poukładać. Ilu ludzi, tyle sposobów. Słyszałam kiedyś, że najbliżej łóżka trzyma się te najcudowniejsze. Ktoś twierdził, że za szkłem. Nasze ulubione książki są pieczołowicie zawijane, oddawane do introligatora, czytane ponownie, ponownie zawijane... Śpimy i jemy wraz z nimi, zakreślamy w nich albo bronimy przed tym.
Tak samo mamy w pracy. Wieczny problem polega na tym, że trudno zrozumieć układ, trudno go również krótko w jasny sposób opisać. Niemniej uważamy, że chaos nasz jest uporządkowany – wystarczy poświecić więcej czasu (a warto, bo wtedy można znaleźć mnóstwo ukrytych perełek, schowanych w dziwnych miejscach – specjalnie dla szperaczy!). Działy czasem rozrastają się jak kłącza, na przykład gdy książki są zbyt duże, żeby zmieścić się na najodpowiedniejszej półce, gdy nie ma dla niej tam miejsca i w wielu, wielu innych sytuacjach. System ten jest jak wiecznie zmieniająca swój kształt machina, nad którą nikt nie ma władzy (może jedynie projektanci książek, kiedy tworzą kształt tytułu). Co z tym fantem robią nasi nowi klienci?

- Dzień dobry, znalazłam literkę B, ale nie mogę znaleźć C.

Albo:
- Dzień dobry, gdzie macie książki z polityki?
- Na końcu działu z historią.
- Bo zapomniałem, jak się nazywa ten kryminał.
- Kryminały mamy po drugiej stronie stołu.
- Czyli jednak nie ma pani w jednym miejscu książek, który miały recenzje w „Polityce”?

Stali klienci nie mają z tym problemu, chyba że zmienimy coś w układzie. Jakie jeszcze powstają sytuacje?

-Proszę pani, jak tu jest ułożone?
W trakcie mojego tłumaczenia złożoności układu sił różnych rodzajów literatury, widzę, jak czoło kobiety powoli marszczy się coraz bardziej.
- Ale macie syf, ja pierdolę!

/Olga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz