czwartek, 19 marca 2015

Z życia księgarza - obrazki słowem malowane

Zajrzała, aby odpocząć po zakupach, cały wózek był nimi wyładowany. Oglądała rozłożone na stole nowości, tocząc ze mną pogawędkę o niczym, właściwą dla bardziej zadomowionych klientów, mimo iż za nic nie mogłam sobie przypomnieć jakiejkolwiek poprzedniej jej wizyty. W uprzejmym potakiwaniu i artykulacji półsłówek, spójników i przysłówków nie musiało to jednak przeszkadzać, pogawędka toczyła się zatem gładko i bezboleśnie. Do czasu jednak.
- Jak pani myśli, że lepiej posłać dziecko do klasy z rozszerzoną matematyką i fizyką, czy lepiej z biologią i chemią?
Zatkało mnie z lekka, niemniej starając się stanąć na wysokości zadania, rozpoczęłam mniej lub bardziej udolną analizę porównawczą szans, jakie anonimowemu dziecku w pomaturalnym życiu dają oba te profile. Słuchała moich wynurzeń w pełnym skupieniu, zaakcentowanym dwiema pionowymi kreskami u zbiegu nosa i brwi, kiwając głową w głębokim namyśle. Kiedy zamilkłam, pochyliła się do przodu, spojrzała mi w oczy i śmiertelnie poważnie oznajmiła:
- Bo wie pani, ja pani bardzo ufam.

/Alicja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz