sobota, 7 marca 2015

Z życia księgarza - obrazki słowem malowane

- Martusiu, wyjaśnijmy sobie jedną rzecz - cedzę przez zęby lodowato - Bardzo lubię, kiedy tu przychodzisz, ale musisz zrozumieć, że nie mogę cały czas siedzieć tylko z tobą i gdy ktoś przychodzi coś kupić, to muszę mu pomóc i bardzo proszę, żebyś wtedy mnie nie wołała, nie piszczała i nie marudziła.
Rozżalone ciemnoniebieskie spojrzenie a'la kot ze "Shreka".
- Ale ja lubię tu przychodzić no bo ty tu jesteś i jakby cię nie było, to by nie było tak miło i ja cię tak bardzo bardzo bardzo lubię, bardziej nawet niż motyla cytrynka i rusałkę pawik..!
Mój głos nabiera tonów nieco mniej zbliżonych temperaturą do zera absolutnego.
- Jestem marudna, okropna i zła, mnie się nie lubi, do mnie się strzela.
- Nieprawda! - oburzenie, jakim potrafi zapłonąć tylko pięciolatka - Ja cię lubię! Cały czas!
- Do mnie się strzela - mruczę nieprzejednanie - Nie ma mnie za co lubić.
- Jest! Jesteś taka śmieszna i zawsze można przyjść do ciebie, i pokazujesz mi książki, i masz takie włosy, i lubisz dinozaury, i...
Cała perora na jednym wydechu, niemal się zapowietrzyła.
- I co?
-...i jak się przeciągasz, to robisz takie "umpffff!" jak triceratops!

/Alicja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz